Sytuacja wydaje się nie mieć końca, zwłaszcza po zapowiedziach niektórych polityków z obozu rządzącego, że władza wzorem Rumunii, też może nie uznać wyników wyborów prezydenckich

ROK BEZPRAWIA TUSKA I BODNARA?

Mocno się zastanawiałem, czy przy tym tytule powinien być znak zapytania czy też wykrzyknik. W ciągu minionego roku szukałem, nie tyle realizacji tematów, które posłużyły D. Tuskowi do oszukania społeczeństwa na wiecach przedwyborczych w roku poprzednim, ale chciałem znaleźć coś pozytywnego w decyzjach całego rządu i poszczególnych ministrów.

Nie miałem świadomości przeżywania lat okupacji, ale ze stron historii docierają do mnie wydarzenia, które w podobnym wymiarze stosują zarządzający naszym krajem. Być może, obecnie nie są to jeszcze dosłowne zachowania obecnej władzy, które można porównać z niemiecką okupacją. Nie mamy jeszcze rozstrzeliwań Polaków na ulicach Warszawy, jednak zachowanie aparatu ucisku z każdym dniem staje się coraz bardziej brutalne, a jedynym sposobem kontaktu z inaczej myślącymi są komisje śledcze, areszty wydobywcze, wtargnięcia do obiektów sakralnych czy też brutalne wyłamywanie drzwi przez policję. Tak jak w czasie okupacji, rodacy uciekają n a Węgry.

Władza każdego dnia pokazuje, że nie zamierza rozmawiać ze społeczeństwem, a jedynie dyktować prawne rozwiązania, według własnego pojmowania. W czasie okupacji mieszkańcy stolicy o decyzjach władz byli informowani poprzez obwieszczenia wywieszane w dwóch językach, nad którymi ludzie mogli jedynie porozmawiać w swoim gronie. Dziś rządzący, nie dopuszczają do siebie przedstawicieli większości społeczeństwa, dziennikarze nie mogą zadać jakiegokolwiek pytania, a „prawdę” mamy usłyszeć jedynie od „zaprzyjaźnionych” z władzą przedstawicieli mediów.

Wszyscy wiemy, że w czasie okupacji w Warszawie ukazywała się też gazeta w języku polskim, bowiem i dziś prawie wszystkie dzienniki, jakie mamy do wyboru, serwują nam w codziennych przekazach głównie kłamstwa i antypolską propagandę. A to przecież za wiedzą i zgodą rodzimych decydentów z roku 1989, oddaliśmy rynek medialny w obce ręce, a nastąpiło to jeszcze przed procesem wyprzedaży majątku narodowego.

Brutalność i bezwzględność władzy w stosunku do obywateli z każdym dniem staje się coraz bardziej widoczna, a najbardziej niepokojące są wypowiedzi samego D. Tuska, który nawet nie ukrywa, że będzie dalej stosował bezprawie i to nazywa uzdrawianiem naszego państwa.

Sytuacja wydaje się nie mieć końca, zwłaszcza po zapowiedziach niektórych polityków z obozu rządzącego, że władza wzorem Rumunii, też może nie uznać wyników wyborów prezydenckich. Jest to o tyle możliwe, że takie poglądy znajdują wsparcie Brukseli i w Berlinie. Wygląda to tak, jakbyśmy usiłowali potwierdzić, że nie umiemy sami się rządzić i jedynie wielkie państwo europejskie może zaprowadzić porządek nad Wisłą.

Niestety, ale rządzący znajdują pewną grupę zwolenników, którzy na zamkniętych spotkaniach gromkimi oklaskami nagradzają oznaki nienawiści rządzących w stosunku do krytycznie oceniających dokonania obecnej władzy. Widać to również na niektórych portalach dyskusyjnych, gdzie poczynania D. Tuska, ministra Bodnara czy innych ministrów znajdują wciąż wiernych zwolenników. Ile jeszcze zła oni muszą uczynić Polsce, by racjonalne myślenie dotarło do tych ludzi?

Z każdym dniem / zgodnie z zaplanowanym przez obcych nam / pogłębia się podział w polskim narodzie, a podsycana przez podległe D. Tuskowi media, nienawiść między nami dotarła nawet do rodzin. Przed świętami zauważyliśmy, że bieda może znów do nas powrócić, tracimy pracę, a rządzący przy aplauzie swoich wiernych agitatorów wmawiają ludziom, że za wszystko odpowiada poprzedni rząd. Stąd dalsze łamanie prawa, konieczność brutalnych rozliczeń, aresztowań i uwięzienia. Czy rzeczywiście jesteśmy bezbronni wobec tego bezprawia?