Na horyzoncie pojawiają się też oznaki wskazujące na zakończenie tej wojny. Problem w tym, że będące w konflikcie strony, przedstawiają warunki dalekie od wzajemnej akceptacji.
NA UKRAINIE ZAMIAST POKOJU ESKALACJA WOJNY,
Doniesienia z frontu ukraińskiego są coraz poważniejsze, mimo oświadczenia nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa o potrzebie zakończenia konfliktu na Ukrainie. Gdy zobaczyłem prezydenta Bidena przy kominku wraz z nowo wybranym prezydentem Trumpem, wiedziałem, że za tym kryją się decyzje eskalacji tego konfliktu.
Prezydent Biden i jego demokratyczne ugrupowanie obawiają się, by kolejny gospodarz Białego Domu nie przywłaszczył sobie wszystkich sukcesów, chociaż tak na dobrą sprawę po stronie USA i Ukrainy wcale nie widać.
Stąd administracja Bidena 'spieszy się ze skokiem na kasę - 7,1 mld USD w sprzęcie wojskowym i amunicji z zapasów', aby wysłać je do Ukrainy 'niemal raz na tydzień', zanim Trump obejmie urząd 20 stycznia. Najbardziej kontrowersyjną decyzją było jednak cofnięcie przez Bidena zakazu użycia amerykańskiej broni w odległości 300 km w głąb Rosji. W świat płynie propaganda, chociaż obydwie strony konfliktu są świadome, jaka jest prawda z tymi amerykańskimi rakietami, które bez rozpoznania i nakierowywania na cel przy pomocy satelitów z kosmosu przez amerykańskich specjalistów nie spełniły by swej roli. Prezydent Biden, niczym cnotliwa Zuzanna opowiada bajki o braku zgody, a jednocześnie wykonuje uderzenia tymi rakietami na cele w obwodzie kurskim. Na razie dalej obawia się. Podobnie postępuje premier W. Brytanii, a kanclerz Niemiec musiał poważnie potraktować ostrzeżenia prezydenta Putina i nie zgadza się na wykorzystywanie Taurusów przeciw Rosji.
Ten stan rzeczy nie może jednak trwać zbyt długo. Przecież to nie jest tylko decyzja USA i jej natowskich sojuszników. Rosjanie uważnie studiują poczynania stron, wydają ostrzeżenia i wyrażają gotowość zarówno do rozmów pokojowych jak i wykonania określonych uderzeń[JL1] odwetowych.
Na horyzoncie pojawiają się też oznaki wskazujące na zakończenie tej wojny. Problem w tym, że będące w konflikcie strony, przedstawiają warunki dalekie od wzajemnej akceptacji. W świetle oczekiwań moskiewskich ewentualny pokój jest możliwy, jedynie wówczas, gdy prezydent USA odrzuci wszelkie sugestie prezydenta Ukrainy lub spowoduje, by rządzący w Kijowie, jeśli nie przestał być prezydentem, to chociażby zamilkł na dłuższy czas.
Trudno mi sobie wyobrazić, by obecnie prezydent Putin mógł zgodzić się na akceptację oczekiwań Zełenskiego, który swoją zgodę na rozejm z Rosją obwarował zgodą ROSJI NA WSTĄPINIE UKRAINY DO NATO I TYLKO CZASOWĄ UTRATĄ UKRAIŃSKICH TERYTORIÓW. Wy nie atakujecie nas, my nie atakujemy was”. Odmowa wzajemnego uderzania w obiekty infrastruktury energetycznej może być pierwszym krokiem w kierunku zakończenia gorącej fazy wojny Rosji z Ukrainą – zapowiedział Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla „Financial Times”.
Na dzień dzisiejszy, to nawet prezydent Trump nie będzie miał odwagi przedłożyć takie propozycje prezydentowi Putinowi. Prawda bowiem dziś jest brutalna. Ukraina przegrywa i przegra te wojnę, natomiast straty terytorialne, jakie poniesie zależą tylko od czasu trwania tego konfliktu. Obecnie Rosjanie nie bombardują jeszcze Kijowa, bowiem wciąż w ich planach jest zajęcie tego miasta i chcieliby zdobyć to miasto zniszczone w mniejszym stopniu niż Mariupol. Podobnie postępują z Charkowem. Historia podpowiada, że Rosjanie niezbyt chętnie opuszczają zajęte terytoria, stąd nie jest wykluczone, że rozmowy rosyjsko- amerykańskie mogą dotyczyć ewentualnie istnienia Ukrainy jako państwa. Z pewnością nie będzie zgody Putina na dalsze stacjonowanie wojsk USA czy innych państw i instalacji natowskich na Ukrainie. To jest oczywiście wbrew zamiarom Bidena i Trumpa, ale pokonani mają zazwyczaj najmniej do powiedzenia.
Oczywiście prezydent Trump będzie oponował, ale prawdopodobieństwo wojny światowej z użyciem broni jądrowej nie jest jego zamiarem, bowiem posiada on świadomość, że Amerykanie wcale nie chcą umierać za wielbicieli Bandery i żydowskich oligarchów, którzy na wojnie dorobili się gigantycznych majątków.
Niepokoją mnie polscy decydenci, którzy wbrew polskiej racji stanu i konieczności wykazania się zdrowym rozsądkiem, dopisują kolejne stronice do znanej powieści Aleksandra Bocheńskiego „Dzieje głupoty w Polsce”. Mimo szumnych zapowiedzi nie zdołali nawet do końca załatwić tematu ekshumacji polskich grobów naszych rodaków pomordowanych na Ukrainie.
[JL1] Odwetowych.
Kłamstwo przeminie,prawda nie zginie
Prawda, cnota i sprawiedliwość z jednego pochodzą gniazda. Trudno dla nich znaleźć rymowanie.