Decyzja prezydenta Bidena została ogłoszona po jego spotkaniu z prezydentem elektem D. Trumpem, co można różnie oceniać. D. Trump decyzji nie zaakceptował i nie potępił.
PREZYDENT BIDEN ZDECYDOWAŁ. AMERYKANIE WRAZ Z NATO BEZPOŚREDNIO PRZYSTĘPUJA DO WOJNY Z ROSJĄ.
Polskie media bez zastanowienia i wbrew oczywistym faktom przesłały w świat wiadomość, że oto administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji. Wiemy oczywiście, że takie żądanie i oczekiwanie wypływały od prezydenta Zełenskiego od wielu miesięcy. I jak podają źródła prasowe, Ukraina ma przeprowadzić pierwsze ataki dalekiego zasięgu w nadchodzących dniach przy użyciu pocisków ATACMS, mających zasięg ponad 300 km. Na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję kilkunastu tysięcy wojsk północnokoreańskich.
I oczywiście dalej w tej narracji trwa przekonywanie polskiego obywatela, że o taką zmianę od dawna zabiegali przedstawiciele Kijowa, lecz administracja dotąd wstrzymywała się z decyzją. Szef Pentagonu Lloyd Austin argumentował, że zniesienie restrykcji nie zmieni wiele, bo Ukraina ma własną broń o podobnym i dalszym zasięgu. Trwa więc mydlenie oczu, że Ukraina od dawna posiada takie rakiety i tylko brak zgody USA uniemożliwiał armii ukraińskiej atakowanie celów w głębi Rosji.
Karmieni jesteśmy różnego rodzaju informacjami, akcentując przy tym, że decyzja zapadła na nieco ponad dwa miesiące przed zmianą władzy w USA. W odpowiedzi na pytanie PAP o niedzielne doniesienia, Rada Bezpieczeństwa Narodowego odmówiła komentarza w sprawie. Zespół Donalda Trumpa, który obiecał zakończyć wojnę w Ukrainie jeszcze przed objęciem urzędu, jak dotąd nie odpowiedział na pytania.
Zniesienia restrykcji od dawna domagała się część Republikanów, w tym nominowany przez Trumpa na przyszłego sekretarza stanu USA senator Marco Rubio, który opowiadał się za tym w rozmowie z PAP w maju tego roku.
Jednym słowem można powiedzieć, papier wszystko przyjmie, a ludzie muszą uwierzyć.
Jednak jak to zawsze bywa, zarówno medal ma dwie strony, jak i punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Wiemy od samego początku tej wojny / zresztą Amerykanie tego nie ukrywali /, że zasadniczym celem konfliktu było rozbicie Rosji, podzielenie jej olbrzymiego terytorium na kilkanaście drobnych państw i dalsze nieograniczone korzystanie z jej zasobów naturalnych. Niestety, ale ten plan nie powiódł się, Rosja okazała się zbyt silna nawet dla całego wysiłku NATO. Jednak dotychczas na froncie rosyjsko- ukraińskim zachodni partnerzy nie wykorzystywali jeszcze wszystkich dostępnych środków walki.
Decyzja prezydenta Bidena o tzw. zgodzie na wykonywanie uderzeń przez Ukrainę w głąb terytorium Rosji, to nie jest żadne ZEZWOLENIE dla armii ukraińskiej, bowiem już wielokrotnie bywało, że Amerykanie / jak sami głosili / byli zaskakiwani decyzjami podejmowanymi przez armie ukraińską. Takim przykładem może być chociażby operacja w rejonie Kurska. Trzeba to nazwać po imieniu, to jest bezpośredni udział armii amerykańskiej w działaniach wojennych. Dotychczas było to tylko ciągłe wsparcie poprzez amerykańskie rozpoznanie kosmiczne i udział doradców w wykorzystywaniu dostarczanego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Podobnie traktowali swój udział państwa NATO, które w zależności od możliwości dostarczali uzbrojenie i amunicję oraz wspierali w różny sposób armię ukraińską.
Decyzja prezydenta Bidena została ogłoszona po jego spotkaniu z prezydentem elektem D. Trumpem, co można różnie oceniać. D. Trump decyzji nie zaakceptował i nie potępił.
Zupełnie inaczej tę zapowiedź ocenia Moskwa. Prezydent Putin twierdzi wprost, że zamiar wykonywania uderzeń w głąb rosyjskiego terytorium, to nic innego jak zamiar zniszczenia rosyjskiego potencjału jądrowego przy pomocy środków dalekiego napadu. Jednocześnie rosyjscy decydenci podkreślają, że UKRAINA NIE POSIADA MOŻLIWOŚCI DO WYKONYWANIA TAKICH UDERZEŃ, nawet gdyby otrzymali takie rakiety. Jak twierdzą rosyjscy politycy do wykonywania takich uderzeń potrzebne są środki kosmiczne, których oczywiście decydenci w Kijowie nie posiadają. Stąd ocena jest jedna, do wojny włączyć się zamierzają Amerykanie wraz z W. Brytanią i Francją. Niemcy obawiają się i dotychczas nie podjęli jeszcze decyzji.
Możemy oczywiście wierzyć w zapowiedzi naszej propagandy, ale warto wysłuchać tego co ma do powiedzenia przeciwnik. A głos z Moskwy jest jednoznaczny. Rosja w odpowiedzi na uderzenia w głąb jej terytorium, jest gotowa na użycie wszelkich dostępnych środków z bronią jądrową włącznie. Szkoda, że tego nie możemy usłyszeć w polskich mediach. Możemy w to nie wierzyć i cieszyć się nieprzemyślnymi wypowiedziami niektórych naszych wojskowych celebrytów, jednak wobec naszej wojskowej mizerii, może być za późno, gdy uderzenia na Rzeszów lub Redzikowo potwierdzą rozpoczęcie II wojny światowej.
Kłamstwo przeminie,prawda nie zginie
Prawda, cnota i sprawiedliwość z jednego pochodzą gniazda. Trudno dla nich znaleźć rymowanie.