Stąd, czas odrzucić wyreżyserowane spektakle z udziałem dziennikarzy będących zatrudnionymi w niemieckich / polskojęzycznych / gazetach i stacjach telewizyjnych.

 LEPSZY WRÓBEL W GARŚCI NIŻ SROKA NA DACHU.

Z całkowitym przekonaniem mogę po wieczornych debatach powiedzieć, że przekonuje mnie obecny prezydent A. Duda, któremu mimo znanych mi pewnych zastrzeżeń, bardziej wierzę, niż zachwycającemu  się swoimi piórkami sroki-R. Trzaskowskiemu.
 Dzięki wsparciu technicznemu obejrzałem obydwie „debaty” telewizyjne, którym oczywiście daleko do amerykańskich i to nie tylko ze względu na techniczne przygotowanie i profesjonalizm prowadzących, ale przede wszystkim ze względu na poziom zadawanych pytań i postawę p. Trzaskowskiego. Jeżeli mogę zrozumieć dociekliwość pytań mieszkańców Końskich, to zupełnie niezrozumiałe - acz nie zaskakujące - były pytania salonowców, nazywających siebie dziennikarzami w Lesznie.
 Był to typowy przykład dziennikarskiej ustawki, w której zadający pytania ludzie pióra i mikrofonu, zupełnie zapomnieli o swoim zawodzie i wygodnie rozsadzeni w fotelach, skupili się na wykonywaniu powinności opłacanych propagandzistów. Pan Trzaskowski udając zaskoczenie padającymi pytaniami, ze swadą kłamał i na przemian kopiąc lub plując na prezydenta A. Dudę, zdawał się być zadowolonym z tego słabo wyreżyserowanego spektaklu. Natomiast na niewygodne pytania, po prostu nie odpowiadał, mając ciągle uśmiech na twarzy. Ot, jak zwykle śmiechem dawał do zrozumienia, że dlatego jest ta kampania, by w przyszłości nie zadawano trudnych pytań.
 Absolutnie nie jestem tym zaskoczony, sposób niedopuszczenia do wyborów w planowanym terminie, zachowanie pana Grodzkiego i innych polityków PO, a następnie sposób wejścia dublera na arenę uświadomiło mi, że to nie będzie normalna kampania wyborcza. Podobnie, jak to zauważyło wielu publicystów, nie było wątpliwości, że ta kampania będzie brutalna, brudna i parszywa. Jednak, to co zaproponował sztab i media sprzyjające Rafałowi Trzaskowskiemu, przekracza wszelkie wyobrażenia.
Media sprzyjające kandydatowi PO oraz jego najbliżsi doradcy i współpracownicy dopuszczają się praktyk znanych jedynie z filmowych dzielnic bezprawia. Bardzo niepokojące jest również i to, że będący w obozie zwolenników ludzie zaliczający się do elity intelektualnej / artyści, aktorzy, pisarze, naukowcy / milcząco akceptują takie zachowania. Zresztą, nie zauważam również, by wśród uczestników naszej dyskusji na tym portalu odezwał się choć jeden głos potępiający, któremu nie podoba się zachowanie niektórych posłów/ Nitras, Szczerba/ czy innych zwolenników R. Trzaskowskiego, wykazujących agresję czy też zrywający i niszczący plakaty wyborcze A. Dudy. Niestety, jedyne do czego mogą być zdolni, to jedynie, do natychmiastowego zawołania – a u was murzynów biją.
Dlatego opowiadam się po stronie ludzi prostych i uczciwych, wolę zagłosować na tego/ A. Duda /, który mimo popełnienia kilku błędów / pisałem o tym i będę pisał po wyborach/ wykazuje się patriotyzmem, wspiera polskie przedsiębiorstwa i nie oddaje pod zarząd niemiecki warszawskich, miejskich spółek. Popieram tego, co w czasie zagrożenia idzie do ludzi udzielać wsparcia/ A. Duda / i nie bierze zwolnienia lekarskiego, czy nie wykręca się zdalnym kierowaniem powodzią w stolicy / R. Trzaskowski /.
 Mam świadomość, że pod rządami R. Trzaskowskiego dopłaty otrzymają właściciele prywatnych teatrów, niektóre mniejszości narodowe i ich obiekty kultu, ale to A. Duda jest gwarantem wspierania dla najbiedniejszych, bowiem to w czasie jego prezydentury doszło to tak wielkiego wsparcia dla biednych dzieci, a rodziny wielodzietne, wreszcie posmakowały godnego życia.
Stąd, czas odrzucić wyreżyserowane spektakle z udziałem dziennikarzy będących zatrudnionymi w niemieckich / polskojęzycznych / gazetach i stacjach telewizyjnych. Szkoda, że zamiast darmowego wydania propagandowej gazetki, wydawcy nie sfinansowali chorych dzieci, które w stowarzyszeniach internetowych ciągle potrzebują pilnej pomocy. Dlatego, lepszy będzie ten nasz mały i znany wróbelek od pomalowanej w obce kolory sroki.